„Harmonia” – twórcze zderzenie rock&rolla z muzyką świata (muzyką ukraińską, bałkańską, żydowską) i gdzieś tam chyba jeszcze i polską piosenką przedwojenną. Ze strony Voo Voo, w nagraniach udział wzięli: Wojciech Waglewski i Karim Martusewicz (producenci muzyczni wydawnictwa). Obaj napisali też po kilka nowych, utrzymanych w duchu tego wydawnictwa, piosenek. Jedna z nich – tango „Pora by się rozstać” Waglewskiego to temat przewodni z najnowszego filmu Leszka Wosiewicza „Taniec śmierci. Sceny z Powstania Warszawskiego”. Na płycie usłyszymy też m.in.: akordeonistę Marcina Gałażyna, wokalistę Ziemka Kosmowskiego, pieśniarkę Marianę Sadowską, trębacza Eugeniu Didica i perkusistę Atma Anura. Świadomość skąd ci wszyscy znakomici muzycy przybywają jest zarazem ważna, jak i mało ważna. Z jednej strony, zakorzenienie jest ich podstawową (z miejsca słyszalną) wartością. Z drugiej strony, „Harmonia” nie byłaby tym, czego przecież nawet zgodnie z tytułem, nie dałoby się osiągnąć, gdyby nie poszukiwanie i zbliżenie. I myślę, że to wzajem zbliżanie zakończyło się zupełnie nową wartością, która zaskoczyła może nawet ich samych. Tak, bo „Harmonia” różni się od tego, nad czym na co dzień pracują. Różni się też od wielu – retro czy współczesnych - propozycji z nurtu world music, czy muzycznych w ogóle. „Muzyka fruwającej ryby” odnosząca się niegdyś do Osjana i wciąż w naturalny sposób do Voo Voo, jest znakomitym tropem, by odrywać się od wszelkich muzycznych etykiet. I do tego zapraszamy! I jak już się oderwiecie to wtedy tę „Harmonię” usłyszycie w przedwojennym Lublinie, albo we Lwowie. Albo w przedwojennej Warszawie. Usłyszycie ją dziś! Gdzie przy jednym kawiarnianym stoliku słychać gwar („Słyszę gwar / Słyszę jakbym śnił / Słyszę gwar / Jakbym już tam był”) i słychać kawał historii folku, ballady, piosnki, piosenki i rock&rolla, podczas gdy zza okien dobiega „szeroki” kresowy zaśpiew. Gdzie wschód może spotykać się z zachodem, a pamięć może być wyobraźnią… „Dzięki poznawaniu innych kultur mogę odnajdywać własny język muzyczny. W „Harmonii” zmierzyliśmy się z próbą wymieszania wielu kultur muzycznych. Każdy z nas wniósł od siebie nie tylko dźwięki, melodykę, brzmienie, ale także własny styl, swoją osobowość” – mówi Waglewski. „Gramy z sercem, nie naśladując nikogo, i to daje niesamowitą, wielokulturową mieszankę” – dodaje Martusewicz. Więcej impresji wszystkich zharmonizowanych muzyków w polsko-angielskiej książeczce!
|